wtorek, 28 stycznia 2014

Moja metoda nauki angielskiego "step by step".



Zniknęłam na dłuuugo. Wiem. I mam nadzieję, że jakoś mi wybaczycie. Jak idzie Wam nauka wybranego języka? Mnie całkowicie pochłonęło ostatnio poszukiwanie alternatywnych metod. Zaczęłam też intensywnie analizować mój dawny pomysł na własną firmę. W zasadzie jeden z kilku pomysłów. Akurat w temacie - ten dotyczy języka obcego i dzieci. Nie sądziłam, że jest tak ciężko znaleźć native speakera z doświadczeniem lub uprawnieniami do pracy z dziećmi. Nie wiem - może źle szukam. Jeśli macie jakieś pomysły - chętnie przeczytam w komentarzach.

Jeśli zaś chodzi o nas - mam propozycję. Metoda sprawdzała się w moim przypadku w czasach szkoły ZAWSZE. Byłam w stanie w godzinę nauczyć się całego słownictwa na test. Przygotowanie zajmuje trochę więcej czasu jeśli słówek jest dużo, ale sama nauka idzie szybko. Generalnie można sposób nazwać jednym słowem: "FISZKI". Ale jest jeden "myk" :) Nie mogą to być kupione gotowce. Trzeba je przygotować samemu. Dalej należy dobrać system powtórek.



W wersji minimalistycznej - potrzebujemy 2 pudełeczek / kubeczków - w zależności jak duże chcemy mieć kartoniki ze słowami. Z czasem będziecie potrzebowali czegoś większego (5000 słów nie zmieścicie w kubeczku nawet jeśli karteczki będą maleńkie). Jeśli nie chcecie się bawić w ładne dopracowane kartoniki - opcja na szybko: bierzecie papier ksero, składacie na pół i tniecie / przedzieracie na złożeniu. Powtarzacie tak długo, aż wielkość karteczki Was zadowoli. Dla osób podążających za nowinkami technicznymi, które w zasadzie są on-line nieustannie, a tablet czy smartfon to coś bez czego już nie potrafią żyć - jest program ANKI.

Wyzwanie dla Was i dla mnie: w 100 dni nauczymy się 2000 słów. Zakładając optymistycznie - znając te 2000 słów powinniśmy się dogadać. Choć musisz mieć świadomość, że to taka podstawa. Jestem jednak pewna, że sporo zaczniesz rozumieć już w trakcie nauki. Oczywiście jeśli jesteś bardziej zaawansowany w języku - musisz pokusić się o własne nieznane słowa lub po prostu wybrać język, którego chcesz uczyć się od podstaw.



Na Facebooku każdego dnia (wieczorem) podam listę 20 słów. Jeśli nie chcesz lub nie masz czasu uczyć się tylu słów - będziesz po prostu potrzebował więcej czasu. Ale sam zobaczysz - 20 słów jest do zrealizowania. Najpierw pomyślałam, żeby pisać gotowe tłumaczenie. Ale wtedy metoda nie miałaby takiej skuteczności. Jeśli samodzielnie przetłumaczysz słowo - gwarantuję, że zapamiętasz je lepiej. Tłumaczenie razem ze słowem nie różniłoby się niczym od dostępnych gotowców. Nie musisz kupować słownika. Masz Internet. Na koniec każdego tygodnia jako podsumowanie zamieszczę pełną listę ze wszystkich 7 dni wraz z tłumaczeniem na blogu. To wersja dla zdecydowanych przeciwników samodzielności :). Napiszę czy, i z którymi słowami miałam największe problemy. Jeśli angielski Cię nie interesuje - metoda jest dobra do dowolnego języka.

Pamiętaj, że bardzo ważna jest systematyczność. Nie szukaj wymówek. nie mów, że nie masz czasu. Jeśli dobrze wszystko zorganizujesz - znajdziesz chwilę na naukę i powtórkę. Możesz po powrocie z pracy przetłumaczyć słówka, a uczyć się lub powtarzać pijąc poranną kawę. Zrób tak, żeby Tobie było wygodnie.


Plan jest taki:

  • "naprodukowałeś" już stosik karteczek lub zainstalowałeś program ANKI
  • masz minimum 2 pojemniczki (jeśli wybrałeś karteczki)
  • każde słowo zapisujemy na osobnej karteczce lub tworzysz talię w programie (nazwijmy ją 2000 słów)
  • szukamy znaczenia i zapisujemy je na odwrocie (w programie masz "front" i "back")
  • gotową fiszkę wrzucamy do pojemnika (nazwijmy go "A") lub zapisujemy talię

Jeśli chcesz - wraz ze słowem możesz zapisywać sobie wymowę.
Pierwszego dnia w pudełku A (w talii) będziesz mieć pierwsze 20 słów. Usiądź sobie wygodnie. Opiszę tu metodę karteczkową bo program działa identycznie - tyle, że tam w zależności od tego jak ocenisz stopień zapamiętania słowa - dobierana jest częstotliwość powtórki danego słowa.
Wyciągnij 1szą karteczkę. Nieważne którą stroną. Raz tak, raz tak - jak się wyciągnie. Przeczytaj, odwróć, przeczytaj, postaraj się zapamiętać i wrzuć ponownie do pudełka A. Jeśli masz więcej pudełek, to przeczytane, a nie zapamiętane karteczki wrzucaj do drugiego. Ile byś ich nie miał - w ostatnim mogą znajdować się tylko te, na które "odpowiadasz" bez zastanowienia. Ja zostanę przy wersji "zero-jedynkowej" czyli albo umiem albo nie.

Wyciągaj kolejne karteczki i rób dokładnie to samo co z 1szą. Jeśli n-ty raz wyciągniesz tę samą karteczkę i okaże się, że już pamiętasz - karteczka awansuje do drugiego pudełka (niech będzie "B"). I tak ze wszystkimi, aż pudełko A będzie puste lub prawie puste. Jeśli zostaną w nim dajmy na to 3 karteczki, których ni w ząb nie możesz zapamiętać na dłużej - nie ma sensu wkładać ich do pudełka B, bo nie umiesz słowa, a pamiętasz tylko dlatego, że w tym momencie to jedyne słowa jakie Ci zostały. Wróć do pudełka B i zrób powtórkę. Jeśli słowo zapamiętałeś - zostaje w B, jeśli się zawahałeś lub nie pamiętałeś - wraca do A. Do pudełek możesz wracać po kilka razy na dzień. To nie zajmuje dużo czasu.
Następnego dnia, mając już w pudełku A przygotowany nowy zestaw słów (tak -wszystko się zgadza - w pudełku A są nowe karteczki i te wcześniejsze, które sprawiały problem) zacznij od powtórki z pudełka B. Jeśli okaże się, że któreś słowo nie utrwaliło się wystarczająco - bez żalu wyrzuć do A. Po wstępnej powtórce w B, zacznij naukę w A.



Jeśli masz czas i jesteś wystarczająco zdeterminowany, do karteczek (lub ANKI) dołącz osłuchiwanie się. To bardzo dużo daje. Wybierz jakiś leki serial (nie polecam komediowych na początek) po angielsku. Może być animowany jeśli jesteś kompletnie początkujący. Oglądaj najlepiej każdego dnia przynajmniej po jednym odcinku. Bez lektora i polskich napisów. Nie przejmuj się i nie zniechęcaj jeśli na ten moment niewiele rozumiesz.

Pamiętaj, że nic nie zrobi się samo. Twój sukces zależy od determinacji i tego ile pracy włożysz w jego osiągnięcie.

Zaczynamy już jutro wieczorem. Trzymam za Ciebie kciuki :)



wtorek, 7 stycznia 2014

Małe kroki mogą wiele.



Zacznij od podstaw. Nieważne kim jesteś dziś. Może żałujesz jakichś niewykorzystanych szans? Myślisz, że jest za późno. Nieistotne. Życie masz tylko jedno. Nie warto żałować. Ważne kim chcesz być i kim możesz się stać. Bo możesz! Jeśli bardzo chcesz, to nie ograniczą Cię codzienne obowiązki. Jednak samo wyobrażenie sobie celu nie wystarczy. Szczególnie jeśli mierzysz wysoko.
Widzisz wszystkie małe kroki jakie musisz zrobić po drodze? Jeśli nie - usiądź i jeszcze raz przeanalizuj swój plan. Przecież jeśli chcesz zbudować dom, potrzebujesz planu, narzędzi. I tak samo jest z celami. Musisz mieć "narzędzia". Dopasowane do Twoich potrzeb. Część już masz? Świetnie! Teraz opracuj plan działania, aby zdobyć kolejne.

Ja z racji tego, że do 30 urodzin zostało mi... hmmm... chciałam napisać "mało" czasu, ale w zasadzie... To zależy. Patrząc na swoje plany, które wyznaczyłam sobie do tej okrągłej daty i mając świadomość, że potrzebuję naprawdę sporo "narzędzi", to faktycznie - czasu jest mało. Ale jest go na tyle dużo, by spokojnie zdążyć. Swoją drogą to taka trochę nasza narodowa domena. Uważamy często, że jesteśmy za starzy na coś. A tym czasem, za granicą nikogo nie dziwi 30latek rozpoczynający studia. To tylko przykład. Ale pokazuje jak często pozostajemy zamknięci na możliwości.

Pierwszym moim małym krokiem w stronę celu będzie opanowanie angielskiego. Banał dla niektórych. Dla Ciebie może to być coś zupełnie innego. Pamiętaj by dostosować plan do swoich potrzeb. Żeby nie było nudno, nie zapiszę się na klasyczny kurs do szkoły. Kiedyś zrobiłam próbę. Dziś jestem pewna, że to nie dla mnie. W wielu aspektach życia pozostaję jednak samoukiem. Ale jak nauczyć się języka obcego samodzielnie? Postanowiłam coś sprawdzić. Zostanę językowym dzieckiem.



Dzieci przez jakieś dwa pierwsze lata swojego życia mówią niewiele albo wcale. Słuchają. Powtarzać zaczynają z czasem. Najpierw pojedyncze słowa. Te słyszane najczęściej. Od pierwszego słowa do pierwszego zdania upływa czas. Dużo czasu. Nie oznacza to, że dorosły na wypowiedzenie pierwszego zdania w obcym języku ma czekać dwa lata. Jednak potrafimy trochę więcej niż maluchy. A to oznacza, że nasza nauka może iść szybciej. Kolejność jednak zachowam. Dorośli Polacy nader często skupiają się na poprawności. Blokuje ich to bardzo często w komunikowaniu się w danym języku. Ci z Was, którzy często wyjeżdżają - zauważyli pewnie, że ludzie dogadują się mimo, że nie mówią z podręcznikową poprawnością. Często brzmi to jak "Kali zabić, Kali zjeść". Ale dają sobie radę. Na początku swojej przygody z nowym językiem, Ty też nie skupiaj się na poprawności. Bazą zawsze jest słownictwo. Żadne dziecko nie uczy się co to strona bierna czy czynna. Nawet nie wie, że takie coś istnieje. Uczy się mówić stopniowo. W praktyce. Ale na ćwiczenia przyjdzie czas. Podstawa to słowa. Jeśli ich nie znasz, lub znasz ich za mało - nie będziesz mógł się porozumieć.

Dlatego zacznijmy od podstaw. Rozejrzyj się wokół siebie. Czy potrafisz nazwać KAŻDĄ otaczającą Cię rzecz? Oczywiście w języku, którego chcesz się uczyć (a może już trochę umiesz). Przyznam, że mi brakuje kilku nazw. Dlatego do końca tygodnia skupię się wyłącznie na tym co otacza mnie każdego dnia. Nazwę na nowo. Jeśli Ty już to potrafisz - idź o krok dalej. Poznaj nowe słowa. Nazywaj rzeczy poza najbliższym otoczeniem. Kiedy gdzieś jesteś, nazywaj wszystko w myślach, opisuj. Możesz czytać książki. Możesz oglądać filmy robiąc fiszki. Możliwości jest wiele.
Na koniec tygodnia podliczę wszystkie nowe oraz przypomniane słowa.

Wchodzisz w to? Jaki będzie Twój język? Może masz wskazówki dla innych? Śmiało pisz w komentarzach. Pamiętaj - nie ma pomysłów głupich. Są tylko niewypowiedziane.

Ps. Polecam poszukanie stron do wymiany językowej on-line. Można bez problemu odszukać ludzi, którzy wbrew pozorom - chcą uczyć się polskiego, w zamian pomagając nam uczyć się swojego języka. Możemy pisać, rozmawiać. Żadna szkoła nie da Wam tego co kontakt z nativem. Dziś odkryłam przypadkiem stronę, której jeszcze nie znałam. Poza możliwością kontaktu z innymi ludźmi, daje nam możliwość powtórzenia i niejako ocenienia swoich umiejętności, pomaga też zdobyć nowe.


piątek, 3 stycznia 2014

Idzie nowe, idzie lepsze...



Wszyscy już wiedzą, że ten rok ma być lepszy od poprzedniego. Większość ma już jakieś postanowienia. Ja wzorując się na roku poprzednim miałam nie mieć żadnych. Ale skoro wszystko ma być lepsze, to dla ułatwienia postanowiłam wytyczyć sobie jednak kilka punktów. Tak, żeby za rok mieć czarno na białym wyrysowane postępy w moim dążeniu do konsekwencji. Bo u mnie pierwsze miejsce zajmował zawsze tzw. "słomiany zapał". Choć przyznam, że ten blog jest już dużym postępem. Dawniej odpuściłabym pisanie po 2-3 razach. Tym bardziej, że znam Was głównie ze statystyk :). Widzę jak przybywa Was z każdym dniem. I baaardzo mnie to cieszy. Mam nadzieję, że w tym roku poznam Was też w komentarzach.

A teraz do rzeczy. Myślę, że lepszym rozwiązaniem będzie umieszczenie mojej listy tutaj niż w szufladzie. Poniżej tylko kilka najważniejszych celów na 2014 rok.

1. Karate.
Rozpoczęłam treningi w ostatnie wakacje i niestety zaprzestałam z braku czasu. Mój cel na ten rok - dojść do pomarańczowego pasa. Wracam od najbliższego czwartku.


2. Blog.
Chcę dać mu szansę na rozwój. Rok. Będzie dalej albo zniknie.

3. Londyn.
W końcu polecę tam choćby na krótko. Chodzi o to, żeby zorganizować wyjazd w ograniczonym budżecie. Jaka kwota byłaby wyzwaniem? (a moje marzenie - spędzić 30te urodziny w NY, a Sylwestra na Times Square)


4. Własna firma.
To jest coś, z czym noszę się od pewnego czasu. Zakres dotyczy sportu.

5. Garderoba.
Muszę ją w końcu mieć. Wstępnie mam zarys tego, jak chciałabym, aby wyglądała. Jak już będzie - dostanie zupełnie nową zawartość niż obecnie ma szafa. I w końcu będę mogła solidnie rozszaleć się z butami :)

6. Zmniejszam się odrobinę.
ODROBINĘ a NIE 30kg. Wyjdzie raczej jako efekt uboczny powyższych planów. Zresztą to banał.

Ten rok będzie rokiem spełniania marzeń. Zrealizuję w nim wszystkie mniejsze cele i zrobię duży krok w kierunku zrealizowania tych największych. Tu mam na myśli opisany na początku bloga "dom nad Oceanem". W przenośni i dosłownie.

A Ty? Żyjesz czy ograniczasz się do marzeń?

ps. Przyszedł mi właśnie do głowy pewien pomysł na konkurs :) Stwórzcie w komentarzach swoje listy postanowień / celów na 2014 rok. Za rok do nich wrócimy. Wygra zrealizowana, najbardziej inspirująca / ambitna (w sensie - nie powielajmy schematów). Propozycje nagród mile widziane :) Co Wy na to?